Wydawnictwo: eSPe
Data wydania: 20 listopada 2019
ISBN: 978-83-7482-997-7
Kategoria: literatura obyczajowa, romans
Stron: 416
Wydanie I
Małgorzata Lis mieszka pod Warszawą. Żona i matka cudownej siódemki. Z zawodu nauczycielka historii, chociaż obecnie nie pracuje w zawodzie. Tytułowa książka jest jej debiutem literackim.
"Kocham cię mimo wszystko" trafiła do mnie dzięki udziałowi w Book Tourze organizowanym przez Ewelinę z Zaczytanej Ewelki. Zresztą to nie pierwsza zabawa, w której biorę u niej udział.
Wróćmy do książki, która jest opowieścią o życiu dwójki dorosłych ludzi. Bohaterami tego dzieła są Marcin i Ania. Oboje dzieli wszystko, a połączy miłość, która nie będzie łatwa. Droga przez ten związek będzie trudna i pełna przeszkód, które będą musieli pokonać, aby być razem, albo się poddać i zrezygnować z siebie. Zacznijmy od początku. Ania jest młodą dziewczyną po studiach, która niedawno zaczęła pracę w biurze księgowym. Jest ona miłą, ale skromną osobą, która swoje życie opiera na wierze w Boga i postępuje zgodnie z naukami kościoła. Marcin jest jej przeciwieństwem. Jest on 30-letnim informatykiem, który zaczął pracę w tym samym biurowcu co Ania, lecz na innym piętrze. Mężczyzna jest sierotą, który nauczył się radzić sobie samemu. Marcin jest osobą niewierzącą, chociaż niewykluczającą istnienia Boga. Jaki widać największą przeszkodą do szczęścia są poglądy religijne tej dwójki. A wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania w windzie. Czy pomimo różnic jakie dzielą Anie i Marcina, ta dwójka będzie razem? Czy spotkanie w windzie było na pewno takim zwykłym przypadkiem?
"Bo cuda są po coś. I czasem nie wiemy sami, co jest nam naprawdę potrzebne."*
"Kocham cię mimo wszystko" ma w sobie naprawdę wielki przekaz. W dzisiejszych czasach, gdy naokoło nas tyle nieszczęść, śmierci, bólu autorka tą powieścią trafia w serca i ukazuje swoje spojrzenie i inny cel życia, cel którym jest Bóg, a nie pieniądz. Ja sama jestem osobą wierzącą, może nie aż tak jak główna bohaterka, ale przyznam, że w ciężkich chwilach, które mimo swojego wieku już przeszłam, w cierpieniu zawsze był ze mną Bóg. Każdy z nas jest inny, niektórzy wierzą, niektórzy nie. Jedni wierzą w jednego Boga, a drudzy w innego, ale pomijając to, każdemu zazwyczaj ta wiara pomaga, nie ważne jaką religię wyznajemy. Ważne jak żyjemy. I tak Pani Małgosia swoim dziełem dodaje otuchy, chwyta za serce, uczy. Przyznam się, że Ania jako bohaterka na początku nie przypadła mi do gustu i nie polubiłam jej, za to moją sympatie przyciągnął Marcin, chłopak który dla miłości potrafił zrobić wiele, za to dziewczyna tylko wymagała. Jest to para, która łączy różne światy, a w miłości chodzi o kompromisy. Książka obudziła we mnie dużo emocji i bolesnych, chociaż już opłakanych wspomnień. Może i przez to stała mi się tak bliska. I ciężko mi tak do końca wyrazić co czuję do tej książki. Pewnie mąż stwierdzi, że nie potrzebnie wywlekam swoje życie, ale chciałam się z wami tym podzielić. Nie karzę nikomu zmieniać wiary, czy poglądów, ale na prawdę w dzisiejszych czasach warto przeczytać "Kocham cię mimo wszystko", bo to nie tylko książka o wierze, ale też o miłości, przyjaźni, walce o lepsze jutro.
"Życie nauczyło mnie, że gdy czegoś nie możemy zmienić, to musimy nauczyć się z tym żyć."*
Z ogromną przyjemnością przeczytałabym drugi tom tego cyklu.
* cytaty z książki "Kocham cię mimo wszystko" Małgorzaty Lis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz