Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Data wydania: 12 października 2021
ISBN: 978-83-65816-55-9
Stron: 346
Wydanie I
Marika Krajniewska pisarka, wydawca, trenerka mentalna. W swoich książkach motywuje.
Książka trafiła do mnie dzięki stronie Papierowy Motyl - Marika Krajniewska, gdzie były szukane dziewczyny, kobiety do przeczytania i napisania recenzji. Sam opis wydał mi się już ciekawy "Rząd" walczący z kobietami, kobiety które powstają. Wiem może brzmi feministycznie i to mnie zaciekawiło czy takie jest.
Laura jest normalną kobietą taką jak każda z nas, prowadzi fundację, ma męża, dom. Lecz gdy rząd ponownie zaczyna walczyć z kobietami i ich prawami, Laura mówi dość i postanawia zebrać 100 tys. podpisów i wystartować w wyborach prezydenckich. Czego oczywiście nikt jej nie ułatwia. Można rzec, że idzie jak burza. Jej sondaże rosną. Wszystko staje na głowie, gdy mąż kobiety ginie wypadku, a ona sama zostaje oskarżona o jego morderstwo. Czy Laurze i jej przyjaciołom uda oczyścić ją z zarzutów? Czy kobieta odkryje kto stoi za zabójstwem męża?
„Prezydentka” jest to moim zdaniem typowa książka dla kobiet. Jest ona mocno feministyczna, chociaż muszę przyznać autorce, że nie opisuje ona każdego mężczyzny jako tego najgorszego, bo możemy znaleźć paru pozytywnych bohaterów. Co do postulatów, która autorka porusza w książce z niektórymi zgadzam się w pełni, ale za to z niektórymi niekoniecznie. Bądźmy szczere- my kobiety nie raz uważane za płeć słabą i delikatną, dzisiaj niekoniecznie takie jesteśmy. W niektórych z nas drzemie więcej agresji niż w mężczyznach, co mnie osobiście przeraża. Tutaj bohaterki akurat są różne, niektóre zgrywają pewne siebie, a tak naprawdę są ofiarami w swoim domu. Prezydentka Laura, powinna być silna, twardo stąpać po ziemi i walczyć o siebie i o kobiety, które w nią uwierzyły i taka momentami jest, ale momentami jest też jak małe dziecko, które się zgubiło. Przyznam kobiety powinny być bardziej niezależne, ale też mieć więcej empatii i poszanowania drugiej osoby, ale one potrafią gorzej ranić niż nóż. Mówi się o solidarności jajników, ale czy tak rzeczywiście jest? Pani Marika pokazuje, że kobiety potrafią się razem zrzeszyć, ale też pokazuje obraz polityki i współczesnego świata. Gdzie jeden drugiemu jeszcze wilkiem, a słabszy nie zawsze mogą w tym świecie przetrwać. Walka kobiet o prawa jest ważna, prawa o godne życie, prawo zarządzania swoim ciałem. My jako kobiety nie możemy na wszystko się godzić, ale też nie możemy wykorzystywać nieodpowiednio swoich praw. Musimy zachować równowagę. Książka na pewno budzi wiele emocji. Sama historia wciąga i czyta ją się jednym tchem. Nie podobało mi się samo zakończenie, bo go jak dla mnie zabrakło, takie zakończenie na domyśl się, chyba że będzie jakaś kontynuacja. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz