13 stycznia 2021

Bitwa Warszawska 1920. Jak Polska zatrzymała bolszewików - Agnieszka Knyt

   




Wydawnictwo: Ośrodek KARTA 
Data wydania oryginału: 2020
ISBN: 978-83-65979-89-6
Kategoria: historia, wspomnienia
Stron: 159
Wydanie: I


            Zacznę nie na temat bowiem, książka ta trafiła do mnie dzięki mojej żonie Agnieszce, która postanowiła mi ją sprezentować z racji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Ucieszyłem się niezmiernie, bo jest to tematyka która mnie najbardziej interesuje (Historia), z najważniejszej perspektywy (wspomnienia uczestników- zwykłych ludzi). Dodam jeszcze że książka powstała przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a zakończona jest spisem źródłowym więc może służyć jako pomoc przy pisaniu pracy dyplomowej. 

            Jak już nadmieniłem jest to spis wspomnień (dłuższych i krótszych fragmentów) uczestników wydarzeń z lata 1920. I tu właśnie widzę pierwszy mankament tej książki. Wydarzenia które miały wówczas miejsce są, przynajmniej w zarysie, każdemu znane, więc mamy do czynienia jedynie z innym spojrzeniem (nie powiem ciekawym), ale na już przetrzepany temat. Książka zaczyna się w momencie gdy "nagle" 100 km od Warszawy pojawiają się bolszewicy. Oczywiście redaktorka stara się we wprowadzeniu zapoznać nas z tym co i jak było chwilę wcześniej, dodatkowo pierwsze relacje/ wspomnienia też delikatnie wyjaśniają temat, ale uważam to za niewystarczające. Rozumiem że temat opisuje Bitwę Warszawską, ale nawet wtedy ten "prolog" powinien być szerzej omówiony. Druga, nawet ważniejsza, negatywna kwestia którą znajduję jest to że 80% relacji są to relacje z polskiej strony. Rozumiem że uzyskanie takich wspomnień było dużo łatwiejsze, ale chyba zgodzisz się, że to na pewno nie jest usprawiedliwienie? Ileż ciekawsze było by poznać sposób myślenia "tamtej" strony. Wielu czerwonoarmistów było niepiśmiennych, ale są z pewnością wspomnienia oficerów choćby średniego szczebla (paru najwyższych przytoczono), czy raporty o morale i zachowaniu wojsk. Mimo wsparcia Ministerstwa Kultury poszła na łatwiznę. Żeby się doczepić jeszcze bardziej- zabrakło mi mini słownika na końcu z wyjaśnieniem pojęć typu "wiorst", no i może jakiejś poglądowej mapki. Można to rzecz jasna znaleźć w intrenecie, ale przy takiej tematyce powinno być załączone. 

            Czy wobec tego polecam tą książkę? Tak, jak najbardziej. Bo pomijając te mankamenty jest to naprawdę dobra książka. Temat jest ciekawy, a wspomnienia dotyczą różnych osób (od Piłsudzkiego i Tuchaczewskiego po jakiegoś małego wówczas chłopca ze wsi), z terenów zarówno okupowanych przez bolszewików jak i takich gdzie ich stopa nie stanęła. Gdyby pani redaktor uwzględniła to o czym wcześniej napisałem, książka byłaby genialna. A tak oceniam ją na mocne 4.


Sławek

Brak komentarzy: