"Moc podświadomości"
Anthony Patterson
Anthony Patterson
Wydawnictwo: KDC (Klub Dla Ciebie)
Rok wydania: 2005
Tytuł oryginalny: Pouvoirs du subconscient
Rok wydania oryginału: 2002
ISBN: 978-83-7404-230-7
Kategoria: nauki społeczne
Stron: 109
Krótko, po książkę sięgnęłam, ponieważ spodobał mi się opis na odwrocie książki. Pomyślałam, że wart by było spróbować przeczytać i dowiedzieć się czegoś nowego.
"Moc podświadomości" pokazuje w różnych przykładach do czego jest zdolna nasza podświadomość i jak możemy nad nią pracować. Chociaż przyznam się, że spodziewałam się po zaprezentowanym opisie czegoś o wiele lepszego, muszę stwierdzić, że tak książka mnie osobiście mocno rozczarowała.
Fakt są fragmenty, z którymi się zgadzam, ale większość z tego co tam jest napisane, to jak dla mnie mało sensowne rzeczy i sformułowania, z którymi z własnego doświadczenia nie mogę się zgodzić. Prawdą jest to, że podświadomość, a zwłaszcza tok naszego myślenia, pozytywny jaki i negatywny, ma na nas duży wpływ. Przykładowo; jak nastawimy się i będziemy sobie wmawiać, że jesteśmy chorzy, to w końcu możemy zauważyć zmiany jak najbardziej fizyczne. Lecz moim zdaniem prawdą jest też fakt, że od podświadomości nie wszystko zależy, bo ile jest na przykład par chcących mieć dzieci, modlą się, starają, chodzą po specjalistach, a im się nie udaje. Tudzież osób chorych, które przecież chcą być zdrowe, ale nie udaje im się dzięki psyche wyzdrowieć. Na tych przykładać łatwo można obalić naiwne stwierdzenia autora, że jak w coś się mocno wierzy, to w końcu to się spełni, niczym w bajce. Jakoś nie mamy wielu milionerów co wygrali w lotka :-). Wiadomym jest, że jeśli wydarzy się nam coś złego nie możemy siąść, płakać i się załamywać, tylko powinniśmy działać.
Co prawda przeczytałam, raczej przemęczyłam całą książkę, bo od połowy chciałam ją rzucić w kąt, ale musiałam skończyć co zaczęłam. Ciężko mi się ją czytało, bo to temat ciekawy, ale mi z niektórych fragmentów chciało się śmiać.
Książka sama w sobie jest napisana lekkim językiem i na szczęście dobrze, lekko się ją czyta. Jej treść jest tłumaczona przykładami, zawiera mnóstwo modlitw do podświadomości, stara się uczyć jak nad nią pracować. Można się z niej nauczyć jak uzyskać harmonię z otaczającym nas światem i samym sobą i to akurat mi się podobało, ale za wiele mnie nie nauczyło. Podobnych racji i spostrzeżeń można się nauczyć czytając Pismo Święte, a dokładnie Nowy Testament. Książka ma wiele fragmentów, które łączą ją z wiarą chrześcijańską.
Przepraszam jeżeli kogoś uraziłam swoją recenzją, ale takie mam odczucia po przeczytaniu tej książki. "Moc podświadomości" może jest dobra dla osób, które potrzebują odbudować wiarę w siebie. Można znaleźć w niej parę ciekawych fragmentów, ale mi osobiście nie przypadła ona do gustu. Chociaż dużym jej plusem jest styl pisania, ponieważ czyta się ją prosto, zrozumiale, łatwo, brak w niej typowych naukowych sformułowań, ale też nic przydatnego nie wnosi. Ja osobiście jej nie polecam.
Rok wydania: 2005
Tytuł oryginalny: Pouvoirs du subconscient
Rok wydania oryginału: 2002
ISBN: 978-83-7404-230-7
Kategoria: nauki społeczne
Stron: 109
Krótko, po książkę sięgnęłam, ponieważ spodobał mi się opis na odwrocie książki. Pomyślałam, że wart by było spróbować przeczytać i dowiedzieć się czegoś nowego.
"Moc podświadomości" pokazuje w różnych przykładach do czego jest zdolna nasza podświadomość i jak możemy nad nią pracować. Chociaż przyznam się, że spodziewałam się po zaprezentowanym opisie czegoś o wiele lepszego, muszę stwierdzić, że tak książka mnie osobiście mocno rozczarowała.
Fakt są fragmenty, z którymi się zgadzam, ale większość z tego co tam jest napisane, to jak dla mnie mało sensowne rzeczy i sformułowania, z którymi z własnego doświadczenia nie mogę się zgodzić. Prawdą jest to, że podświadomość, a zwłaszcza tok naszego myślenia, pozytywny jaki i negatywny, ma na nas duży wpływ. Przykładowo; jak nastawimy się i będziemy sobie wmawiać, że jesteśmy chorzy, to w końcu możemy zauważyć zmiany jak najbardziej fizyczne. Lecz moim zdaniem prawdą jest też fakt, że od podświadomości nie wszystko zależy, bo ile jest na przykład par chcących mieć dzieci, modlą się, starają, chodzą po specjalistach, a im się nie udaje. Tudzież osób chorych, które przecież chcą być zdrowe, ale nie udaje im się dzięki psyche wyzdrowieć. Na tych przykładać łatwo można obalić naiwne stwierdzenia autora, że jak w coś się mocno wierzy, to w końcu to się spełni, niczym w bajce. Jakoś nie mamy wielu milionerów co wygrali w lotka :-). Wiadomym jest, że jeśli wydarzy się nam coś złego nie możemy siąść, płakać i się załamywać, tylko powinniśmy działać.
"Jeżeli chcesz spotkać bratnią duszę, ale w głębi ducha jesteś nieodparcie przekonany, iż nigdy nikt się tobą nie zainteresuje, to możesz szukać do woli i głośno wołać o spotkanie przyjaciela, lecz dopóki nie znajdziesz w sobie tego tego pragnienia, nigdy nikogo takiego los nie postawi na twojej drodze."Dla mnie to kolejny fragment tej książki świadczący o tym, że autor trochę za mocno ją przekoloryzował, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że to nie prawda. Mojego męża poznałam w takim momencie życia, że traciłam już nadzieję, że znajdę moją prawdziwą bratnią duszę, mężczyznę, który będzie zarówno moim przyjacielem, mężem, no i kochankiem. Byłam na ostatnim roku studiów a po nim miałam wrócić do rodziców na wieś, a pewnie niektórzy z was wiedzą, że w małych wioskach w pewnym wieku jest trudno znaleźć sobie partnera. Męża poznałam przez internet, ale od razu między nami zaiskrzyło. Choć muszę się wam przyznać, że gdy szłam na pierwszą randkę, nie wierzyłam, że coś z tego wyjdzie. Byłam pewna, że się ze mnie zgrywa, albo w ogóle nie przyjdzie. Bo muszę powiedzieć, że jak dla mnie to niezły przystojniak. Ale nie wyszło jak widać całkiem inaczej, ze sobą jesteśmy już 4 lata, a od 2 lat małżeństwem i jeszcze mnie nie zabił.
Co prawda przeczytałam, raczej przemęczyłam całą książkę, bo od połowy chciałam ją rzucić w kąt, ale musiałam skończyć co zaczęłam. Ciężko mi się ją czytało, bo to temat ciekawy, ale mi z niektórych fragmentów chciało się śmiać.
Książka sama w sobie jest napisana lekkim językiem i na szczęście dobrze, lekko się ją czyta. Jej treść jest tłumaczona przykładami, zawiera mnóstwo modlitw do podświadomości, stara się uczyć jak nad nią pracować. Można się z niej nauczyć jak uzyskać harmonię z otaczającym nas światem i samym sobą i to akurat mi się podobało, ale za wiele mnie nie nauczyło. Podobnych racji i spostrzeżeń można się nauczyć czytając Pismo Święte, a dokładnie Nowy Testament. Książka ma wiele fragmentów, które łączą ją z wiarą chrześcijańską.
Przepraszam jeżeli kogoś uraziłam swoją recenzją, ale takie mam odczucia po przeczytaniu tej książki. "Moc podświadomości" może jest dobra dla osób, które potrzebują odbudować wiarę w siebie. Można znaleźć w niej parę ciekawych fragmentów, ale mi osobiście nie przypadła ona do gustu. Chociaż dużym jej plusem jest styl pisania, ponieważ czyta się ją prosto, zrozumiale, łatwo, brak w niej typowych naukowych sformułowań, ale też nic przydatnego nie wnosi. Ja osobiście jej nie polecam.
1 komentarz:
Dziękuję za opinię! Pozdrawiam Autorkę!
Prześlij komentarz